Morze Karaibskie, XVII wiek. Statek piracki płynie, z bocianiego gniazda dochodzi wołanie: - Kapitanie, holenderska barka na sterburcie! Zatopią nas! Kapitan spokojnie: - Nie bójcie się chłopaki, zdobędziemy, będzie łup... tylko podajcie mi moją czerwoną koszulę i do abordażu! Walka wygrana, pięciu piratów padło, ale łup jest. Po chwili z bocianiego gniazda: - Kapitanie, hiszpański galeon na bakburcie, zginiemy!!! - Spokojnie chłopaki, dajcie mi moją czerwona koszulę i do walki. Wygramy! Po chwili walka zakończona, 10 piratów nie żyje, ale galeon zdobyty. Pierwszy oficer pyta: - Kapitanie, o co chodzi z tą koszulą? - Widzisz chłopcze, marynarze wierza, że przynosi szczęście, ale to psychologia - gdy zostanę ranny, krwi na czerwonym nie widać i wszyscy myślą, że nie da się mnie zranić. Więc swoi walczą jeszcze zacieklej, a wrogowie tracą ducha. W tej chwili rozlega się okrzyk: - Kapitanie, pięć fregat od dziobu! Kapitan zaś spokojnie: - Podajcie mi moje brązowe spodnie...
Kobieta dzwoni rano do swojego szefa i mówi, że nie przyjdzie do pracy, bo jest chora. - A co pani jest? - pyta szef. - Mam jaskrę analną. - Że co!? Czym to się objawia?? - Po prostu nie widzę dziś możliwości przytoczenia swojej dupy do pracy...
Rosjanin wsiadł do pociągu relacji Paryż-Bruksela. Wszystkie miejsca zajęte przez pasażerów, a jedno z podwójnych siedzeń zajmuje francuskagospodyni z małym pieskiem, który rozwalił się jak car na carskim tronie. Rosjanin prosi: - Madame, nie mogłaby pani wziąć swojego pieska na ręce? Kobieta ostro odpowiada: - Wy Rosjanie jesteście jak zwykle bezceremonialni. Moja Fifi jest zmęczona. Niech sobie pan poszuka wolnego miejsca w innym wagonie. Rosjanin poszedł więc szukać nowego miejsca. Nie znalazł... Wraca i mówi: - Lady, jestem bardzo zmęczony, chciałbym usiąść. Niech pani weźmie swojego psa na ręce. Francuzka rozeźlona krzyczy: - Wy, Ruscy, jesteście gruboskórni i nieokrzesani! W Europie ludzie się tak nie zachowują. To jest nie do pomyślenia! Wtedy Rosjanin nie wytrzymał i wywalił suczkę przez okno, a sam usiadł sobie wygodnie. Kobieta w szoku, przeklina, miota się, wrzeszczy. Do rozmowy nagle dołącza się siedzący obok Anglik - dżentelmen w każdym calu: - Wy, Rosjanie, wszystko robicie nie tak jak trzeba, jakby nie od tej strony. Podczas obiadu trzymacie nóż w lewej ręce, samochody jeżdżą u was po prawej stronie, a teraz pan wyrzucił przez okno nie ta sukę co trzeba.
Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał ze dwa złote łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w kieszeni gruby rulon dolarów - oczywiście same setki. Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc wypil je po kolei. Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu ludzi, wszyscy z kałachami. twierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi obrobił szefa. Wpadają do wsi i pytają o sołtysa. Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi. Wpadają do sołtysa, a tam na ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek. Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma. Sołtys mówi: - No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to wszystko przy sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągałem mu gacie zerżnąłem w dupę i poszedłem do domu... Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi: - To nie moje...
Babka kupuje w tampony, płaci zmierza do drzwi. Nagle orientuje się, że to nie te co zwykle, producent-ok, tylko model nie ten. Wraca więc, podchodzi do sprzedawcy - podaje mu opakowanie ze słowami: "Czy może mi Pan to wymienić"? Sprzedawca, czerwony jak burak: Wwwwie pppPani, ja tego jeszcze nigdy nie robiłem...
Przychodzi lokaj do hrabiego i mówi: - Hrabio, może podam obiad ? - Bez sensu... - To może hrabio pójdziemy na spacer ? - Bez sensu... - No to może opowiem zagadkę ? - Dobra, niech będzie... - Hrabio, co to jest: "owłosione i wchodzi do dziury?" - Chuj. - A nie, bo mysz ! - Mysz ??? W piździe ??? Bez sensu...
Pewne bogate małżeństwo postanowiło wyjść wieczorem na imprezę. Ponieważ mieli zamiar wrócić późno, dali swojemu kamerdynerowi wolne do następnego dnia. Okazało się jednak, że żona nie bawiła się za dobrze, więc postanowiła wrócić szybciej do domu. Mąż natomiast bawił się wyśmienicie i został dłużej na imprezie. Kiedy kobieta weszła do domu, zobaczyła kamerdynera Jana w jadalni. Zaprowadziła go do sypialni. Spojrzała na niego i powiedziała: - Janie, zdejmij moją suknię. Zrobił to powoli. - Janie, zdejmij teraz moje pończochy i podwiązki. Zdjął jak mu kazano. - Janie, a teraz mój stanik i majtki. Zdjął.
Napięcie wciąż rosło.
...
- Janie, jeżeli jeszcze raz założysz moje ciuchy, to kurwa - wypierdalasz...
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila-pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Piesek biegł za samochodem, biegł, biegł... ale auta nie dogonił... Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Strach jak cholera, rozgląda się w poszukiwaniu ratunku - jest ! Kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki... - Może nie wszystko stracone - myśli pudelek i dopada padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy, tam jakiś dziwaczny mały stwór coś wpierdala, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie: - Mmmm... jaki smaczny ten lampart... rarytas... mięsko palce lizać...a kosteczki - co za rozkosz... Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. - Całe szczęście, że mnie niewidział ten mały diabeł, bo zżarłby mnie jak dwa razy dwa - myśli uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. No i oczywiście małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy. - Oj, niedobrze - myśli pudelek - ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co robić? Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wkurwił się strasznie. Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie: - Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta a ta cipa, nie wraca i nie wraca...
Przychodzi niemowa do apteki po prezerwatywy. Wchodząc zastanawia się jak "powiedzieć", że chce kupić prezerwatywy.
Po chwili podchodzi do lady ściąga spodnie, kładzie na ladzie interes i obok 10PLN.
Aptekarz spogląda na lade i po chwili również ściąga spodnie, kładzie interes na ladę i 10PLN. Interes aptekarza jest większy niż niemowy, więc aptekarz bierze swoje 10PLN i niemowy. Niemowa na to oburzony: "mmmm...mmmm...mmm!!!" Na co aptekarz: "Jak nie umiesz przegrywać to się nie zakładaj".
Oddział terenowy Centralnego Biura Śledczego w Nowym Targu, dzwoni telefon: - Słucham... - Dobry ! Kciołem podać, że Jontek Pipciuś Przepustnica chowie w stogu drzewa maryhuanę. - Dziękujemy za doniesienie, zajmiemy sie tym...
Kolejnego dnia zjawiają się na podwórku u Przepustnicy spragnienii sensacji agenci CBŚ, rozwalają drzewo, rąbiąc każdy kawałek na 2, ale narkotyków nie znaleźli. Wydukali do przyglądającego się ze zdziwieniem Przepustnicy "przepraszam" i odjechali.
Przepustnica słyszy w domu dzwoniący telefon, idzie odebrać: - Słucham... - Cesc Jontek....Stasek godo. Byli u Ciebie z cebesiu? - Byli, tela co pojechali - A drzewa Ci narąbali? - Ano narąbali - Syćkiego nojlepsego z okazji urodzin,hej!
Wchodzi facet do ortopedy i mówi: - Panie doktorze, mam problem. - Tak, słucham? - Od kilku dni mam taki sam sen. - To znaczy? - Leżę sobie na łóżku, gdy nagle do mojej sypialni wchodzi 5 cudownych seksownych kobiet, podchodzą do mnie i zaczynają mnie rozbierać i mają ogromną ochotę na dziki sex. - I co dalej? - Wtedy ja wstaję i wyrzucam je wszystkie za drzwi... - No, ale w czym mogę panu pomóc? - Połam mi pan ręce...
Pięciu niemców w Audi Quattro podjeżdża do włoskiej granicy. Włoska straż graniczna zatrzymuje ich i mówi: - "It'sa illegala to putta 5 people in af Quattro" - "Vot do you mean et'z illegal ?" pyta niemiecki kierowca. - "Quattro meansa four" odpowiada włoski strażnik. - "Quattro is just ze name of ze automobile" mówi Niemiec. "Look at ze papers: zis car is disignt to kerry 5 persons" kontynuuje. - "You can'ta pulla thata one on me" odpowiada wloch. "Quattro meanse four. You have five a people ina your car and you are therforea breaking the low". Niemiecki kierowca traci cierpliwość. - "You idiot! Call your zupervisor over, I vant to speak to somevone viz more intelligence." - "Sorry" odpowiada wloch. "He can'ta come. He'sa busy witha 2 guys in a Fiat Uno"
- Kochanie, znalazłem pod łóżkiem naszego syna takie pisemko sado-maso, wiesz: związani ludzie, maski, pejcze... - mówi żona do męża. - No i co zrobimy? - Nie wiem, ale klaps nie jest chyba najlepszym pomysłem...
Za górami, za lasami żyła sobie piękna, niezależna, pewna siebie księżniczka. Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu i przyglądającą się brzegom nieskazitelnie czystego stawu w pobliżu jej zamku. Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała: - Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci, i będziemy żyli długo i szczęśliwie... Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała: - No kurwa, nie sądzę... I dalej przewracała skwierczące na patelni żabie udka w panierce...
Do apteki wchodzi młody człowiek: - Mógłby mi pan magister sprzedać prezerwatywę? Moja narzeczona zaprosiła mnie na kolację do domu. Chodzimy ze sobą już trzy miesiące i robi się coraz goręcej. Myślę, że dzisiaj wieczorem dam jej spróbować ciasteczko. Farmaceuta sprzedaje mu prezerwatywę, chłopak wychodzi... po chwili wraca : - Niech mi pan da jeszcze jedną. Siostra narzeczonej to niezła dupcia. Nieraz rozchylała przede mną nogi, czasem widziałem nawet jej mokre stringi. Wydaje mi się, że i ona coś chce, a idę do nich do domu dzisiaj wieczorem... Farmaceuta wydaje mu drugą prezerwatywę. Po chwili młodzieniec wraca ponownie: - A może jeszcze jedną, bo matka narzeczonej też niczego sobie. Ociera się o mnie kiedy przechodzę, a że idę do niech wieczorem do domu, no to wie pan...
Wieczorem przy kolacji chłopak siedzi za stołem obok narzeczonej, a po drugiej stronie stołu usiadły siostra i matka. Wchodzi ojciec i zasiada za stołem. Chłopak opuszcza natychmiast głowę, składa ręce do modlitwy i zaczyna się modlić: - Dziękujemy Ci Boże za to jedzenie... Dziękujemy Ci Boże za to jedzenie... Mija pięć minut a on dalej się modli. Rodzina wymienia zdziwione spojrzenia, a narzeczona mówi: - Nie wiedziałam, kochanie, że jesteś taki wierzący! - A ja nie wiedziałem, że twój ojciec jest farmaceutą..
Pięknego, ciepłego dnia wybrał się do Zoo pewien gość z żoną. Żona, naprawdę atrakcyjna, makijaż, letnia, różowa sukienka spięta paskiem, pończochy samonośne... Gdy szli pomiędzy klatkami małp, zobaczyli goryla, który na ich widok jakby oszalał i zaczął skakać na kraty, chrząkać, zawisać na jednej ręce, i drugą uderzać w czaszkę, najwyraźniej niesamowicie podniecony. Mąż - zauważywszy podniecenie małpy, zaproponował żonie podrażnić go jeszcze bardziej i zaczął podsuwać pomysły: - Obliż usta, zakręć tyłeczkiem... Żona wykonywała jego instrukcje, a goryl zaczął wydawać takie dźwięki, że chyba obudziłby martwego. - Rozepnij pasek... - goryl prawie już rozginał kraty z napięcia. - ... a teraz podciągnij sukienkę nad pończochy... - goryl oszalał kompletnie. Nagle facet złapał żonę za włosy, otworzył drzwi klatki, wrzucił żonę do środka, zatrzasnął drzwi i powiedział. - A teraz mu się wytłumacz, że boli cię głowa...
Ktoś zapukał do drzwi... Neo wstał od komputera, podszedł i wyjrzał przez wizjer. Ze zdziwieniem spostrzegł, że na korytarzu nikogo nie ma... Pukanie ponowiło sie. Zaintrygowany Neo zawołał gestem Morpheusa. Ten wyjrzał przez wizjer i zrobił zdziwiona minę. - Nikogo nie ma... - Może to pułapka - szepnął Neo. - Sprawdzimy - powiedział Morpheus, sięgając po broń. Delikatnym ruchem przekręcił gałkę i lekko otworzył drzwi. Na korytarzu nikogo nie było. Coś jednak było nie tak... Neo spojrzal pod nogi. Obok buta stał całkiem malutki agent Smith, wykrzykując coś cieniutkim głosikiem. Morpheus schylił się i usłyszał wyraźne: - Jebany WinRAR...
Troje dzieci zdaje egzamin, który ma zdecydować czy zostaną przepuszczone z pierwszej klasy do drugiej. Nauczyciel zaczyna je przepytywać: - Jasiu, przeliteruj słowo: TATA. - T-A-T-A. - Świetnie Jasiu, zdałeś. A teraz ty Moniko, przeliteruj słowo MAMA. - M-A-M-A. - Świetnie Moniko, zdałaś. A teraz ty Ahmed. Przeliteruj: DYSKRYMINACJA OBCOKRAJOWCÓW W ŚWIETLE POLSKICH PRZEPISÓW KONSTYTUCYJNYCH.
Przychodzi koleś do sklepu mięsnego. Rozgląda się, w końcu podchodzi do lady: - Poproszę 3 kg ogórków. - Ale to nie są ogórki, to jest biała kiełbasa. - To dlaczego ona jest zielona ? - Jest jeszcze niedojrzała. - A dlaczego ona ma meszek ? - Bo to jest absolutna nowość - kiełbasa przytulanka.
Dwóch ludożerców, ojciec z synem, wybrali się na łowy. Idą i spotykają zajebistą laskę. Syn mówi: - Tato, tato zjedzmy ją ! - Nie synu. Ją bierzemy do domu, a matkę zjemy.
Rozmawiają dwie sekretarki: - Ile szef płaci ci za delegacje ? - 100, a tobie ile ? - 80, ciekawe dlaczego ? - A do buzi bierzesz ? - Biorę. - A połykasz ? - Połykam. - Widzisz, szef potraca ci za diete.
- Tato jak przyszedłem na świat? - No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tą rozmowę: tata poznał mamę na chatroomie. - Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w toalecie mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stick`a. - Jak tata był gotowy z uploadem zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy żadnego firewalla. - Niestety było już za późno, żeby nacisnąć "cancel" albo "escape", a i meldunek "Chcesz na pewno ściągnąć plik?" już na początku skasowaliśmy w opcjach "ustawienia". - Mamy antywirus już od dłuższego czasu nie był uaktualniany i nie poradził sobie z taty robakiem. - Więc nacisnęliśmy klawisz "Enter" i mama otrzymała komunikat "Przypuszczalny czas kopiowania 9 miesięcy"...
Emeryt odebrał emeryturę. Wraca zadowolony do domu. Spotyka kolegę: - Coś ty taki radosny ? - Odebrałem właśnie emeryturę! Idę do domu zaszaleć ! - Co ? A jak można szaleć w domu ? - Włączę sobie światło na pół godziny...
Rastaman rodem z Jamajki poszedł do nieba... Staje u wrót św. Piotra, paląc jointa, a Piotr z kluczem też trzyma w zębach ładnego skręta. - Hej, św. Piotrze, jak dojść do Boga? - Odhaczę cię na liście i dalej prosto, w lewo i w prawo. - Spoko, dzięx. Idzie tak dalej, zgodnie z kierunkiem, na rozwidleniu dróg za chwilkę mija Jezusa. Jezus ma duuużo większego bata niż on, ale rastaman myśli: - No cóż, to w końcu Jezus, on może palić sporo zioła. - A cóż tu robisz, brotha? - pyta go Jezus. - Szukam Boga! Jak Go znaleźć? - Tędy prosto i dalej już w prawo. - Spoko, dzięx ziooom. Rastaman wchodzi do wielkiej sali, a tam na środku 5-metrowy tron, na nim siedzi poważny starzec i pali jointa wielkości ręki. Z wrażenia rasta upuszcza jointa i mówi: - O Boże! Pan Bóg bierze strzała, zaciąga się mocno, wypuszcza dym i mówi: - Dla przyjaciół Boogie...
Politechnika. Egzamin z fizyki. Profesor, który wstał lewą nogą zaczyna pytać pierwszego delikwenta. - Jedzie pan autobusem i jest straszliwie gorąco. Co pan zrobi ? - Otworzę okno. - Bardzo dobrze - mówi profesor - A teraz proszę wyliczyć jakie zmiany w aerodynamice autobusu zajdą po otwarciu okna ? - ? - Dziękuję panu. Dwója. Następny proszę. Wchodzi drugi student. Dostaje to samo pytanie, ten sam stopień i wychodzi. Po godzinie wynik meczu profesor vs studenci brzmi 9 : 0. Jako 10 wchodzi śliczna studentka. Profesor pyta : - Jedzie pani autobusem i jest straszliwie gorąco. Co pani robi ? - Zdejmuję bluzkę. - odpowiada studentka - Pani mnie nie zrozumiała. Jest naprawdę bardzo gorąco. - To jeszcze zdejmuję spódnicę. - Ale żar jest nie do zniesienia - dalej utrudnia profesor. - To zdejmuję stanik. Profesor aż oniemiał z wrażenia a studentka mówi : - Panie profesorze mogę jeszcze ewentualnie zdjąć majtki ale nawet jakby mnie mieli wyjebać wszyscy faceci w autobusie po kolei to okna za cholery nie otworzę...
Idzie sobie mała, biedna myszka, aż dochodzi do rzeki. Ponieważ to była duża rzeka z bardzo mocnym prądem to myszka się wystraszyła, że nie przepłynie i mówi do ptaka stojącego obok: - Ja taka mała biedna myszka, a Ty taki wielki i silny, prosze złap mnie i przewiez na druga stronę... - Nie. - No proszę... - Nie! - No ale blagam... - NIE! Ptak odleciał... Myszka się wkurzyła, zebrała wszystkie siły, wskoczyła do wody i ostatkiem sił przepłynęła na drugi brzeg. Wychodzi cała mokra, zupełnie przemoczona. - Jaki z tego morał? - Jak ptak jest twardy to myszka musi być mokra.
Mała Ania wchodzi niespodziewanie do sypialni rodziców i widzi w dolnej części piżamki tatusia spory "namiot". - Co to masz tatusiu za namiocik? - pyta zaintrygowana. - No, wiesz córuniu, tatuś już rozbił namiot cyrkowy i teraz czeka, aż mamusia przyjdzie z misiem, który ma tu wystąpić. Idź do łazienki i powiedź mamie, że wszystko już gotowe.. Ania biegnie do mamy i informuje ją z przejęciem: - Możesz już przyjść mamusiu z misiem, tatuś mówi, że ma już namiot gotowy... Mama zakłopotana: - Powiedz tacie, że dzisiaj nici z tego, misiu się właśnie rozchorował, cieknie mu z noska i przedstawienia nie będzie... Ania biegnie z powrotem do taty: - Tato, misiu chory, ma katarek i nie może dziś wystąpić. Tata nie ukrywa rozczarowania: - Cholera, a tu wszystko zapięte na ostatni guzik! No nic, powiedz mamie, żeby przyszła przynajmniej odtrąbić, że przedstawienie odwołane...
Idzie sobie byczek drogą, nagle widzi za płotem piękna krówkę. Przeskoczył płot, podszedł do krówki i mówi: - Witaj krówko, jak masz na imię? - Krysia Krzywa Nóżka, ale mów na mnie Krysia, bo nóżka mi się wyprostowała. - A ty byczku jak masz na imię? - Józio Wielkie Jaja, ale mów na mnie Józio, bo jaja na płocie zostały.
Wyszły dwa owsiki z dupy, ojciec i syn. Idą, idą, w końcu syn pyta: - Tato, a co to jest to zielone po czym idziemy? - Trawa, synu. - Acha, a to mokre tam dalej? - Rzeka, synu. - Acha, a to żółte co tak świeci? - Słońce, synu. - Acha. Tato, ładnie tutaj, dlaczego my musimy w tej dupie mieszkać? - Bo to jest, synu, nasza Ojczyzna.
Na skrzyżowaniu na swiatłach stał konny policjant. Za nim zatrzymał się dzieciak, na nowiutkim, błyszczacym rowerku. - Ładny rower! - mówi policjant - dostałeś go od Mikolaja? - Taaaakk - To w przyszłym roku powiedz Mikołajowi, żeby Ci przyniósł lampkę - powiedział policjant i wypisał dzieciakowi mandat za brak swiateł. Dzieciak wział mandat, popatrzył i mówi: - Ładny koń, dostał go Pan od Mikołaja? - Hehe, tak, tak - odpowiedział rozbawiony policjant. - To w przyszłym roku niech pan powie Mikołajowi, żeby dał mu chuja między nogami, a nie na plecach !
Mama dała Jasiowi ostatnie pieniądzę mówiąc: - Jasiu idź kup coś do jedzenia i nie wydawaj pięniążków na nic innego. Jasiu idąc do spożywczaka przechodził obok zoologicznego i zauważył na wystawie małego niedźwiadka. - Ale fajny misiek - pomyślał Jasio - Muszę go mieć! - i kupił misia oraz wrócił z nim na chatę. Matka widząc niedźwiadka zaczęła wrzeszczeć: - Jasiu! Coś ty zrobił? Kupiłeś tego zapchlonego zwierzaka za pieniądzę przeznaczone na jedzenie. Idź natychmiast sprzedaj go i oddaj mi pieniądze za niego. A, że jasiu mieszkał w bloku to schodząc zauważył, że drzwi sąsiadów są otwarte i zalookał do ich mieszkania. Jasiu patrzy, a tam sąsiadka rucha się z kochankiem. Jasiu więc wszedł po cichu i schował się w szafie wraz z misiem. Kiedy mąż sąsiadki wrócił z pracy ta schowała kochanka w szafie. Kiedy kochanek zauważył, że Jasiu też się tam znajduje ten drugi propnuje układ: - Kup misia to nie będe krzyczał! Facet się przeraził i dał za misia 50 PLN, a że jasiu sprytny chłop zabrał misia i powtórzył: - Kup misia to nie będe krzyczał! Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy i w końcu Jasiu opylił misia za 500 PLN. Wrócił do domu z plikiem banknotów i pokazał je mamie. Ta zaczęła wrzeszczeć: - Coś ty, bank obrabował? Idź mi natychmiast do kościoła się wyspowiadać. Jasiu posłuchał matki i poszedł do kościoła. Kiedy była jego kolej spowiedzi, zagadał do księdza: - Ja w sprawie misia. A ksiądz na to: - Weś spierdalaj mi z tym twoim miśkiem bo nie mam już więcej kasy.
Samochód. Jedzie facet z żoną. Dopuszczalna prędkość 100 km/h. Facet jedzie mniej więcej z tą prędkością. Żona rozpoczyna monolog: - Już cię nie kocham. Po dwunastu latach po ślubie chcę rozwodu. Samochód przyspiesza do 110 km/h. - Kocham Kazia, twego najlepszego przyjaciela. 120 km/h. - Chcę rozwodu! 130 km/h. - Zabiorę dzieci! 140 km/h. - Chcę dom i samochód! 150 km/h. - Chcę, żeby wszystkie karty kredytowe i akcje były na moje nazwisko. A czego ty chcesz? Odezwij się wreszcie. - Ja już mam wszystko, czego potrzebuję! 200km/h. - Tak? A co ty takiego masz?! Mąż, zjeżdżając na przeciwny pas jezdni, cedzi przez zęby: - Poduszkę powietrzną...
Przychodzi pijak do apteki. - Ma pani jakieś tabletki po których nie ma efektu jo-jo ? Aptekarka zmierzyła go wzrokiem, gość chudy jak patyk... - Ale po co to panu ? Przecież jest pan taki szczupły ? - Nie w tym problem. Chodzi mi o to, że co się nawalę to trzeźwieję.
Czterech mężczyzn : inżynier, chemik, księgowy oraz pracownik administracji państwowej spierało się czyj pies jest najmądrzejszy... Inżynier zawołał do swojego psa: - Pi, pokaż co umiesz !!! Pies momentalnie wskoczył na biurko, wziął ołówek, papier i narysował idealne koło, kwadrat i trójkąt... Księgowy zawołał swojego: - Bilans ! Wiesz co masz robić !! Bilans pobiegł do kuchni, przyniósł 12 ciastek, po czym podzielił je na cztery równe kupki. Chemik tylko spojrzał i zawołał: - Probówka ! Do roboty !! Suczka podbiegła do lodówki, wyciągnęła karton z mlekiem, po czym nalała dokładnie 180 ml do szklanki bez rozlania kropelki... Wszyscy spojrzeli na pracownika administracji państwowej i spytali: - A co potrafi Twój pies ?? Mężczyzna spokojnie powiedział do swojego pieska: - Przerwa Śniadaniowa!! Do dzieła !! Pies natychmiast zjadł ciasteczka, wypił mleko, narobił na papier, przeleciał pozostałe trzy psy, po czym zaczął narzekać, że zwichnął sobie podczas tego kręgosłup, wypełnił wniosek o odszkodowanie za pracę w szkodliwych warunkach i poszedł na chorobowe...
I powiedział Pan, gdy trzej wędrowcy do niebios trafili: - To, jakim samochodem jeździć w raju będziecie, od tego zależy, czy wierni żonom swym za życia byliście! Gość 1: - O Boże, proszę, bądź łaskaw! Wiem, że zdradzałem żonę, ale na ziemi było tyle pięknych kobiet, a ja chciałem mieć je wszystkie dla siebie! Bóg: - Wstydź się, synu, za karę dostaniesz dwudziestoletnią Nyskę. Gość 2: - Drogi Boże, tylko raz zdradziłem i strasznie tego żałuję, nie bądź zbyt srogi! Bóg: - Wstydź się, synu... Dostaniesz BMW. Gość 3: - Drogi Boże, będziesz ze mnie taki dumny. Nigdy nie zdradziłem żony, kochałem ją ponad wszystko, kupowałem jej róże codziennie, sprzątałem cały dom, robiłem zakupy, podróżowaliśmy razem po całym świecie... Bóg: - Wystarczy! Jestem z ciebie dumny. Dostaniesz każdy samochód, jaki tylko zapragniesz. Minęły dwa tygodnie. Pierwszy i drugi mężczyzna widzą, jak trzeci facet zatrzymał się na samym środku skrzyżowania swoim nowym, błyszczącym Rolls Royceem. Podchodzą do niego i pytają: - Człowieku, dlaczego płaczesz, przecież masz samochód swoich marzeń! O co ci chodzi? Na to on zrozpaczonym głosem: - Właśnie widziałem moją żonę na rolkach!
Obóz koncentracyjny, Hans mówi do więźniów: - Za kilka dni mamy Wielkanoc, więc z tej okazji każdy z was dostanie po jajku... Ogólna radość, wszyscy się cieszą. Hans odczekał chwilę i dokańcza: - ... tym oto stalowym prętem.
Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość. Endrju otwiera: - (piiiiiiiip) , czego pan chce o tak późnej porze?! - Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - chwiejnym głosem zakomunikował... - Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego to się pan zapiszesz, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu, ale nie o drugiej w nocy - Nie ma mowy, ja chce teraz i już, od zaraz - zdjęcie mam przy sobie... - Nie no, ale panie daj pan spokój - tłumaczy się przewodniczący nie mam w domu druków, pieczątek itd. (zapomniał wspomnieć o kłopotach z pisaniem) - przyjdź pan do biura. - Nie ruszę się stąd, do rana będę stał, a zostanę członkiem Samoobrony... Przekomarzał się tak bitą godzinę - Endrju zmiękł, wyciągnął z szafki wszystkie niezbędne dokumenty - gość je wypełnił, otrzymał legitymację i zadowolony jak dziecko już miał iść do domu - przewodniczący jednak zatrzymał go i pyta gościa, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w szeregi Samoobrony... - A bo panie to było tak: Wróciłem wcześniej z delegacji, wchodzę do domu, patrzę, a tu żona na środku pokoju bzyka się z sąsiadem, wchodzę do pokoju córki, a ta ostro zabawia się z dwoma facetami na raz, wpadam do pokoju syna, a ten w najlepsze ze swoim kolegą z ławki... Stanąłem na środku pokoju i wrzasnąłem na całe gardło: - TACY JESTEŚCIE, TAK? TO JA WAM KURWA TERAZ WSTYDU NAROBIĘ!
Pewna kobitka miała problem z mężem - strasznie bidulek chrapał, co nie pozwalało jej się w nocy wyspać. Chodzili po lekarzach, specjalistach... nic. Pewnego dni spotkała sąsiadkę i opowiedziała o problemie. Ta zaproponowała jej wizytę u pewnej znachorki, która ponoć wszystkie przypadłości leczyć umie. Kobita leci pod wskazany adres, przedstawia sytuację, ta chwilę się zastanawia i mówi: - Jak stary zacznie chrapać, to niech paniusia mu nogi rozszerzy. Kobita się wkurwiła, opieprzyła znachorkę, że naiwnych ludzi tylko naciągać umie i że złamanego grosza jej nie da i poleciała do chaty. W nocy ta sama historia... stary piłuje już drugą godzinę... kobitka myśli sobie: "Ehh...spróbuję tak zrobić, jak znachorka mówiła..". Rozszerza staremu nogi i... cisza... Następnego dnia leci z samego rana do znachorki... przeprosiny... bombonierka...podwójne honorarium...Oczywiście ciekawość nie dawała jej spokoju więc pyta: - Pani...ale na czym polega ten trick z tymi nogami?? Znachorka: - Moja droga...zasada jest prosta - rozszerza Pani nogi, worek spada na dziurę i cugu ni ma...
Mąż do żony: - Kochanie, wiem że zbliżają się Twoje urodziny, możesz mi podsunąć pomysl co do prezentu? - Chcę rozwodu! Chwila ciszy. - Ale ja nie zamierzam aż tyle wydać...
KC KPZR wysłał do Afryki porucznika Czapajewa i jego adiutanta Pietię, aby nauczali politycznie Murzynów. Po pewnym czasie efekty pracy pojechał sprawdzic sam I sekretarz. Przyjechał i zobaczył: Pietia orze pole pługiem zaprzężonym w kilku Murzynów, a porucznik Czapajew biegnie po brzegu rzeki i ciagnie Murzyna na nartach wodnych. Podchodzi do Pietii: - Pietia ty idioto. Co ty robisz ? Miałeś pokazać, że komunizm jest dobry, a ty tymczasem traktujesz tych biednych Murzynów jak niewolników. Powinienies brać przykład z poruczika Czapajewa. Dostarcza im rozrywki - narty wodne. - Ależ nie towarzyszu sekretarzu. Porucznik Czapajew łapie krokodyla na żywca...
Złapał rybak złotą rybkę. Rybka mówi: - Wypuść mnie, a spełnię twoje trzy życzenia. - Chcę mieć wielki dom. Rybka zaczarowala, a tu rybak stoi przed willa. - Chcę mieć wielki samochód. Rybka zaczarowala, a tu rybak stoi przed nowiutkim Mercedsem. -Chcę mieć fiuta do ziemi. Rybka zaczarowała i rybakowi ujebało nogi.
11 września 2001, World Trade Center, 80 piętro. Na windę czeka John. Podchodzi do niego niezbyt rozgarnięty kolega: - Cześć. Na windę czekasz ? - Nie, na samolot.
- Jaką najsilniejszą część ciała powinien mieć prawiczek ? - Zwieracze, bo jak mu się w końcu seks trafi, to musi uważać, żeby się ze szczęścia nie posrać.
Do lekarza przychodzi gej: - Panie doktorze zaraziłem się AIDS. Prosze mi pomóc. - Proszę jechać do Meksyku, pić tamtejszą wodę, dużo tequilli, jeść tortillas, chilli, burittos, dużo papryki i pomidorów. - I to mnie wyleczy ? - Nie, ale przypomni pan sobie, do czego sluży dupa.