JADŁOSPIS
HOME
SIEĆ ŚMIECHu
TIDA TIDA
DOWCIPY
NAGROBEK
NASZE GIERce FLASHOWE
GANJA SWEEPER
TETRIS
KIKUGI
MEDIA
FLASHKI
TEXTy
TWÓJ KOMP W NOCY
EWOLUCJA MÓZGU
ZATRUDNIMY
PIES SIĘ ZESRAŁ
TEKSTY
KUBUŚ PUCHATEK
MUMINKI
JAJA W ZESZYTACH
POEZJA
PAMIĘTNIKI
PYTANIA
GRAFFa
GALERIA ŚMIECHU
UNTITLED-COMICS
REAL LIFE PL
DEFORMATOR TWARZ
KARYKATURY
KROWY W ASCII
PIERDY
KSIĘGA GOŚCI
ZAMÓW MAILa
POWIADOM ZNAJOMEGO
o SMIECH.NET
AUTORzy
WSPÓŁPRACA
Kalkulatory online


SMIECH.NET
tworzy ekipa z
3RedAnts Studio



Inne nasze strony:
mms
calculla.pl
calculla.com
tooschee
 KUBUŚ PUCHATEK


WSTEMPNIAK
ROZDZIAŁY
0: PHANTOM TENTACLE
1: MOSSAD ATTACK
2: RULERZ OF WORLD
3: SILENT OF LAMBS
4: MISTERIES OF RAIN
5: FINAL CONFLICT
6: SATAN'S VISIONS
7: POLITICAL FICTION
8: COOL WAR
9: MERRY X-MAS
10: VOODOO PEOPLE
11: FLEW OVER NEST
12: WHERE IS BECON?
13: KILLING FIELDS
14: THE BLACK CASE
15: SATURDAY NIGHT
16: FOLLOW THE RABBIT
17: THE GREEN POWER
18: NEVER DRINK...
19: ALIEN
20: PEOPLE IN SPORTS
21: SHOPPING & FUCKING
22: WOMEN ARE HOT!
23: SYMPATHY 4 DEVIL
Bul's shit
24: GUESS WHO'S BACK
25: HARD TIMES
26: DREAM OF X-MAS
27: PILGRIM DEVASTATION
28: TO BECOME A STAR
29: TERROR FROM WESTERN EUROPE
30: MYSTERIOUS PERSON IN FUNNY HUT
SN's story
KLECHA's INTRUSION
Poza serią:
NEVER ENDING STORY

CZĘŚĆ 28: TO BECOME A STAR
by Bul


Skończył się sierpień i rozpoczął się wrzesień. Mimo, że wakacje dobiegły końca pogoda była całkiem niezła. Deszcz raczej nie padał, słoneczko jeszcze nieźle przygrzewało. Można było z powodzeniem wyczyniać na dworze różne harce.
Jak zwykle w godzinach około-popołudniowych obudził się Puchatek. Kubuś zawsze kładł się ostatni (przynajmniej próbował paść ostatni), bo miał pilnować, aby impreza była kulturalna i nie doszło do żadnej demolki. Oczywiście nie zawsze mu się to udawało. Tym razem było podobnie. Puste butelki, bełty, różne shity - normalka. Królik leżał na dywanie i obejmował mopa do ścierania podłogi. Wydawało mu się chyba, że to zajebiście szczupła blondynka. Głaskał ją po włosach i prawił różne komplementy. Tygrysek tkwił z wypiętą dupą w piekarniku, jakby czekał, by ktoś go dopiął i popieścił. Co chwila sztachał się odkręconym gazem. Na ścianach powypisywane były sprayem różne zbereźne i ogólnie uznawane za obraźliwe hasła. Prosiaczek obwiązany taśmą klejącą i ozdobiony jak choinka na Wielkanoc pływał w akwarium uczepiony jakiejś dechy.
- No, ale tego to ja nie pamiętam - powiedział do siebie Kubuś.
W kącie pokoju leżał włączony telewizor. Kubusia coś tknęło i zaczął się w niego wpatrywać. Przeczucie nie myliło go. Rozpoczęło się coś, co miało byś początkiem kolejnej zwariowanej przygody. Coś, co mogło zmienić całe jego przyszłe życie, a przynajmniej najbliższe godziny (tak naprawdę to autor nie miał lepszego pomysłu, jak zacząć te swoje wypociny - przyp. autor). Na ekranie odbiornika pokazał się z lekka pedalsko wyglądający koleś z wyżelowanymi włosami i zniewalającym uśmieszkiem.
- Witajcie ! - zaczął kulturalnie - Nazywam się Maciek Popmuzyk i chciałbym was zaprosić do udziału w nowym, rewelacyjnym programie "Zostań Gwiazdorem". Jeśli masz nie więcej niż 28 i nie mniej niż 16 lat - przyjdź i weź udział w castingu. Sprawdź swoje możliwości ! Przy odrobinie szczęścia i talentu może zostaniesz gwiazdą tego formatu co Szymon Łasica lub Ewelina Giwera. Najbliższy casting odbędzie się w połowie września w Stumilowym Lesie. Przyjdź i spróbuj swoich sił - to będzie Twoja chwila prawdy. Nasza komisja to prawdziwi profesjonaliści, ludzie od lat związani z muzyką: Robert Leszcz, Elżbieta Zapędzka, Marcin Pokrop, Jacek Rumun oraz megagwiazda muzyki pop - Szadi - członek niezapomnianego zespołu Just 5. Szadi musiał zastąpić w ostatniej chwili Maćka Maleńczaka - wokalistę zespołów Ratlersi i Homo Niewiadomo. Maleńczak nie wytrzymał obciążenia psychicznego i załamał się na ostatnim castingu. Szadi to prawdziwy twardziel (musicie wiedzieć, że zrobił się ostatnio z niego prawdziwy motherfucker, podobno nawet pocałował dziewczynę) i na pewno sobie poradzi.
Po wysłuchaniu tego bełkotu Kubuś rozpromienił się wyraźnie, tak, że zaczął budzić skacowanych kompanów. W innym przypadku pewno olaliby ten cały cyrk, te wszystkie pedalstwa i beztalencia, co na niego przyjdą. Dawno jednak nie pastwili się nad tą pipą Szadim, więc teraz nie mogą przegapić takiej okazji. Następna może się już długo nie powtórzyć. Poza tym może uda się wyśpiewać trochę kasy na wysokoprocentowe życie.
Jak już wspomniałem ze trzy zdania wcześniej, Kubuś zaczął budzić towarzyszy wczorajszej zabawy. Pierwszego z akwarium wyciągnął Prosiaczka wraz z dechą, której był uczepiony. Bekon jednak nie zamierzał przejść do stanu wyższej świadomości. Puścił tylko pawia i znowu zasnął. Decha, na której pływał, okazała się tablicą informacyjną, którą prawdopodobnie zeszłej nocy upierdolił ktoś z pobliskiego drzewa. Kubuś zaczął czytać na głos, co tam było napisane. Czytał na głos, bo często mając kaczora myślał, że nie jest sam. Poza tym to przecież fajnie mówić do siebie. Każdy w miarę zdrowy psychicznie ssak to chyba czasem robi. Poza tym Puchatek twierdził, że jest jedyną osobą, z którą może naprawdę inteligentnie porozmawiać. Z tablicy informacyjnej Kubuś dowiedział się, kiedy dokładnie będzie jebany casting. Później wrócił do budzenia kumpli. Nikt nie chciał jednak poddać się jego woli. Misiek wpadł na genialny pomysł. Zaczął krzyczeć:
- Pali się !
Mylił się. Jego pomysł nie był taki genialny, a efekt okazał się z lekka chójowy. Prawie zero reakcji. Tylko Tygrysek przewracając się na drugi bok wyciągnął z trudem łapkę i pokazał misiowi wyprostowany środkowy palec (faka, znaczy się).
- Just 5 przyjechało !
Ten okrzyk okazał się strzałem w dziesiątkę. Wszyscy zerwali się na równe nogi (przynajmniej próbowali utrzymać pozycję wertykalną) - zwarci i gotowi do spuszczenia wpierdolu pipom.
- Jest kasa do zrobienia i może spuściemy wpierdol paru ciotom - objaśnił swój perfidny plan nasz bohater - Musimy się tylko udać na konkurs piosenki... no czy coś takiego... i coś tam pośpiewać...
- Że kurwa co ? - wybełkotał Prosiaczek odklejając z mordy resztki taśmy - Popierdoliło ci się. Przecież my nie umimy śpiewać...
- No i chój - żachnął się Tygrysek.
- Chyba ty Bekonie - poczuł się urażony Kłapcio - Ja to znam kilka fajnych biesiadnych kawałków: "Szła dziewczyna koło młyna, rozebrała się piździna", "Przyszedł Jasio z wódką lecz miał pałę krótką", "Międzynarodówka". W najgorszym wypadku będziemy interpretować...
- Improwizować - poprawił chyba najbardziej świadomy z nich wszystkich Królik.
- Przeca tak mówiłem, no matter, znamy takie gówna, jak "kolorowe sny" czy inny badziew by Aż Troje. Coś wymyślimy.
- W najgorszym wypadku Kłapcio ma jeszcze shotguna, a ja moje wierne uzi - said Prosiaczek.
- Jak nie wyjdzie, to przynajmniej będą jaja, albo chój, jak stąd do drzewa - podsumował trafnie Kubuś.
Teraz wystarczyło jeszcze ustalić, kto co będzie śpiewał. I tu znów rozpoczęła się polemika. Królik proponował, by każdy śpiewał osobno:
- Mamy wtedy więcej podejść - stwierdził rezolutnie.
- No, ale jak wszyscy razem wystąpimy, to możemy dać totalnego czadu. W jedności siła - zakrzyknął Kubuś.
Zającopodobny upierał się jednak przy swoim. Zmienił zdanie, gdy Kłapek przystawił mu lufę shotguna do łba i zagroził, że zrobi z niego pasztet.
- No to może byśmy wymyślili jakąś odjechaną i madafakerską nazwę dla naszej świty - zaproponował przekonamy do występu zespołowego Królik.
- Ty to jesteś domyślny, jak podmiot...
- Albo rozgarnięty, jak kupa liści...
Podsumowali kolegę kolejno Tygrysek i Kłapouchy. Dobra nazwa to podstawa. Osiołek rzucił:
- Łowcy Żydowskich Napletków.
Ta nazwa była jednak zbyt syjonistyczna. I znów z ratunkiem przyszło niezastąpione w wymyślaniu debilizmów Radio Maryja.
- Podwórkowe Kółko Różańcowe Dzieci Zagłębia - to było to.
Puchatkowy team, z nową, fascynującą nazwą, wyszlifowanym do perfekcji repertuarem musiał tylko czekać na dzień castingu. Czekali, czekali i się wreszcie doczekali. O wskazanej godzinie udali się we właściwe miejsce.
Jak wszyscy profesjonalni pieśniarze, nasza dzielna ekipa musiała rozgrzać przed występem swe żulerskie, zachrypłe od ciągłego łojenia wódy głosy. Nie śpiewali jednak do-re-mi-fa-sol-la, ani nie pili surowych jajek. Oni woleli winko. Niedawno znaleźli nowy przysmak - Komandosa. W smaku całkiem niezły, a i nie tak drogo wychodzi. Jak się weźmie w sklepie na paragon, to można zwrócić butelkę i dostać z powrotem 40 groszy. Gdy drużyna tak raczyła się tym nektarem, podeszła do nich jakaś nastoletnia dupencja. Kształty miała boskie. Prosiaczkowi od razu zaczęło robić się ciasno w spodniach. Bo wiecie, wąska w pasie dobrze pcha się.
- Ale bym ją puknął - pomyślał.
- Część chłopaki - zagadnęła nieznajoma - Mam do was małą prośbę. Dalibyście mi się trochę winka napić ? W sklepie mi nie chcą sprzedać, bo... dowodu zapomniałam, a wiecie, ten cały casting, trema...
Naszym gentelmanom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Migiem podali damie plastikowy kubeczek z płynną zawartością.
- Pij ! Pij ! Będziesz łatwiejsza - wyraźnie na dupczenie nastawił się Prosiaczek.
- Pij ! Pij ! Nie będziesz mógł - celnie zripostowała nieznajoma, po czym odeszła pozostawiając niezaspokojonego i rozpalonego do czerwoności Bekona.
Odpowiednio rozgrzana i przygotowana ekipa postanowiła wejść do środka.
Przed wejściem do budynku stała grupka dziewczyn. Paliły papierosy - super i ultra lajty.
- Jak można palić takie słabe gówno - zastanawiał się Prosiaczek - Jak fajki to tylko Klubasy, Popki, Żubry, Bezrobotne, Najtańsze...
- Albo Męskie - dopowiedział Tygrysek.
- No co ty taki niewykształcony - wykazał swoją wyższość intelektualną Królik - Nie wiesz dlaczego ?
- Oświeć mnie geniuszu ? - wkurzył się Bekon.
- Otóż drogi przyjacielu, takie słabe papierosy są robione specjalnie dla dziewczyn. Aby pociągnąć sobie chmurkę trzeba mocną CIĄGNĄĆ - ostanie słowo zostało jakoś dziwnie zaakcentowane - Dziewczyny rozwijają bardzo pożyteczną umiejętność. Dobre ciągnięcie to podstawa.
Po skończonym wykładzie Jego Magnificencji Rektora Uniwersytetu Leśnego Profesora Doktora Habilitowanego Królika, ekipa postanowiła wkroczyć do środka. Budynek wyglądał zwyczajnie. Na ciągu komunikacyjnym poziomym, czyli korytarzu, stały kwiatki, paprotki i inne rośliny. Parę osób dla relaksu czytało gazety lub czasopisma. Przed salą przesłuchań kłębił się tłum. Puchatkowa ekipa zauważyła znajome twarze - Łowców Pip. Był 33-ty i 78-ty z nich, którego w ogóle nie było. Był tam też Krzyś (bo dla Szadiego to on by się dał pochlastać). Ubrany zgodnie z panującą mogą. Dżinsy biodrówki, wypolerowane czteropaskowe Dadidasy oraz kolorowe skarpetki (kto to je nosi Pani Anito ?).
- Kurwa, tego cwela to się powinno ze dwa razy poprawić, albo najlepiej zrobić na nowo - skomentował Kubuś.
- ...albo zajebać - jeszcze dosadniej stwierdził przesympatyczny osiołek.
O dziwo nasza dzielna drużyna nie musiała długo czekać na swą kolej. Przed oblicze wysokiej komisji trafili po kilku minutach.
- Co będziecie śpiewać ? - spytał robiący dziś za przewodniczącego Leszcz.
- "Malucha" Nagłego Ataku Spawacza - odparł nieśmiało Kubuś.
- Zaczynajcie
I tu rozpoczął się show. Komisja z zapartym tchem słuchała, jak to znany rzeźnik zwany Malcem wyszedł z pierdla, pił wódkę, zajebał małą dziewczynkę siekierą (strasznie go to wkurwiło, bo siekiera się ubrudziła krwią, a nowej nie mógł kupić bo była niedziela i sklepy były pozamykane), obciął jej rękę i tą ręką onanizował się namiętnie. Rumun z Zapędzką nie wytrzymali fragmentu, jak Malec wbił jakiejś babci widelec w oko i kręcił nim, jakby nastawiał lornetkę. Puścili zgodnie po pawiu. Przewodniczący Leszcz, widząc co się dzieje, wezwał ochronę by wyjebała śpiewający zespół. Na salę wpadł upaszowany, wielki jak parowóz skurwysyn zwany pieszczotliwie Drobiną lub Puszkiem-Okruszkiem. Jedną łapą chwycił całą piątkę i wyrzucił za drzwi, jak worek gówna. Ochroniarz poradził sobie z nimi w kilka sekund. Był prawdziwym mężczyzną i skończył z nimi, jak prawdziwy mężczyzna. Bo jak prawdziwy mężczyzna skończy, to nawet gruszki na wierzbie nie zostaną. Drużyna trochę się wkurwiła, ale co tam, ważne, że było śmiesznie.
Po występie puchatkowej ekipy przyszedł czas na naszego ukochanego eunucha. Krzyś, bo tak nadali mu rodzice (jest to oczywista hańba dla tego imienia), był bardzo stremowany i zestresowany. Jako psychicznie upośledzone dziecko nie poradził sobie z tym napięciem. Po zaśpiewaniu kilku słów: "a wszystko to, bo Ciebie kocham" (dedykowane of koz jednemu z jurorów) rozbeczał się. Uciekł czym prędzej sprzed oblicza szanowanej komisji. Obecny tam Szadi nie mógł być obojętny na cierpienia tego bardzo wrażliwego chłopca. Wybiegł za nim, by go pocieszyć, wesprzeć w trudnej chwili, dać trochę cierpła i miłości.
- Nie załamuj się - rozpoczął - To tylko drobne niepowodzenie w twoim życiu.
Krzyś jednak jeszcze bardziej się rozbeczał:
- Bo ja to chciałem, jak ty. Ty jesteś moim idolem. Kocham Cię ! Chciałem, jak ty, śpiewać, mieć fajnych kolegów...
- To jest możliwe. Powstaje właśnie nowa supergrupa, która ma zawojować światową scenę muzyczną. Just 7 lub Magnificient Seven - to będzie jej nazwa. Muszę się pochwalić, że będę jej członkiem. Śpiewać będą ze mną: Michał Wiśniewski, Stachurski, Liroy, Bohdan Smoleń, Krzysztof Krawczyk i ...
- I kto ?
- no właśnie nie mamy siódmej osoby, a wiesz, siódemka to szczęśliwa liczba...
- Ale czy to znaczy, że... bym mógł ? Naprawdę ? To wspaniałe. Szadi, dziękuję Ci ! Wiedziałem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć.
- To teraz chodź, omówimy szczegóły współpracy - zabrał Krzysia na stronę ten wybitny gwiazdor estrady.
Ci dwaj poszli sobie omawiać szczegóły tego całego pedalstwa, więc my wróćmy do Kubusia i jego przyjaciół. Wkurwieni tym, że nie zrobią światowej kariery w przemyśle fonograficznym, zastanawiali się, co by tu rozpierdolić. Może puścić parę serii w tłum i rozkoszować się widokiem przerażonych, uciekających w panice, tratujących się ludzi. Może wypić po następnym winku i olać ten cały cyrk i tych wszystkich przydupasów. Gdy tak stali i myśleli podbiegł do nich Maciuś Popmuzyk, by przeprowadzić krótki wywiad:
- Witajcie ! Jak wam poszło ?
Kolba szotgana Kłapouchego na ryju, a potem kilka butów w nerki wystarczyły chyba w pełni za odpowiedź.
Ekipa miała już pójść na Heraclesa, ale zobaczyła, że Robert Leszcz, skurwiel, który kazał ich wyrzucić, udał się do klopa w jemu tylko znanym celu. Puchatek i przyjaciele nie mogli zmarnować takiej okazji do zemsty. Dorwali go przy sedesie. Najpierw zrobili szuwara. Najmniejszy z nich wszystkich Prosiaczek wyciągnął kosę, która była prawie większa od niego:
- Potnijmy mu mordę i zróbmy sobie z niej puzzle - zaproponował wymachując wspomnianym nożem.
- Tu, kurwa, uważaj ! Jeszcze sobie fiuta obetniesz - pragmatycznie przestrzegał Królik - A w ogóle to skąd wytrzasłeś taką siekierę ?
- Pamiątka. Kiedyś mieszkałem na Nowej Hucie. A wracając do tego leszcza... Zastosujmy wobec niego karę mutylacyjną - obetnijmy mu jakiś członek. Albo wiem, nazywają go mopem, więc zetnijmy tę jego czuprynę... Królik, będziesz mógł wreszcie zostawić w spokoju tę miotłę Kubusia. Tu będziesz miał prawdziwe włoski, 100% keratyny.
- Wal się - odrzekł Królik i aby uniemożliwić plan Prosiaczka wyciągnął zapalniczkę i podpalił dredy leszcza Leszcza. Choć włosy były mokre od szuwara to jarały się cudnie. Wiecie, w bajkach wszystko jest możliwe. Człowiek-mop wybiegł, jak poparzony i uciekł w siną dal.
Puchatkowa drużyna miała już dosyć przebywania w pedalskim gronie tych wszystkich domorosłych pieśniarzy. Udali się do ukochanej Baby Jagi[tm] po trochę procentów.
Niestety wzięli udział w tej parodii. Pokazali ich nawet w telewizorni, a piosenka, którą zaśpiewali zaczęła krążyć po internecie w formacie mp3. Patrząc z perspektywy czasu, nie była to dobra decyzja. Dali w pewnym stopniu dupy.
Totalne zeszmacenie i upodlenie.

KONIEC, i huj...




o nas | współpraca | kontakt | Kemu Studio

Copyright © 2000 - 2008 by Kemu Studio



Twńj IP:3.145.97.248